Wspomnienia z ferii zimowych

Wspomnienia z ferii zimowych 

 


    Dnia 19 stycznia 2009 roku, odbyła się wycieczka do Krakowa, którą zorganizowali ks. Jan i ks. Daniel. Spotkaliśmy się na dworcu PKP w Szklarskiej Porębie Górnej. Po sprawdzeniu obecności już o 6.29 znaleźliśmy się w pociągu, ze smutkiem żegnając naszych rodziców. Podczas podróży było dość wesoło, ks. Daniel grał na gitarze, a pozostali rozmawiali, śpiewali, bawili się z przyjaciółmi i zajadali drugie śniadanie.

 



    Po 4 godzinach jazdy dotarliśmy do Wrocławia i tam była przesiadka do innego pociągu, już prosto do Krakowa. W tym nowym pociągu nie było już tak wesoło jak w poprzednim. Nie było przedziałów. Siedzieliśmy osobno, kilkoro na bagażach ale to i tak nam nie przeszkadzało. Nadal mieliśmy na twarzach radosne uśmiechy. We Wrocławiu dołączyła do nas p. Małgosia z Poznania, która okazała się naszym trzecim opiekunem. Po długiej podróży pociągiem dotarliśmy do Krakowa. Tam trochę tramwajem, trochę na pieszo zbliżaliśmy się do miejsca naszego pobytu. W połowie drogi, za zakrętem ukazał się napis WSD TS (Wyższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Salezjańskiego), Tyniecka 39, 200m – z powodu bagaży te 200m okazało się dla nas wiecznością.

 


 


W budynku seminarium zmęczeni, zanieśliśmy nasze rzeczy do pokoi. Dziewczyny miały dwupokojową salę a chłopcy pokój pięcioosobowy obok pokoju księży. Po rozpakowaniu się i krótkim odpoczynku zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. I TAK MINĄŁ DZIEŃ PIERWSZY.

    Następnego dnia po pysznym śniadaniu rozpoczęliśmy zwiedzanie Krakowa – Rynku i Starego Miasta. Podziwialiśmy m.in. Kościół Mariacki, Sukiennice, pomnik Adama Mickiewicza. W połowie dnia zjedliśmy obiad, w czasie wolnym były zakupy a pod wieczór wróciliśmy na Tyniecką. Codziennie po kolacji odbywały się spotkania przeplatane grami, zabawami, śpiewem i modlitwą.

    Dzień trzeci to wizyta w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach, Zwiedziliśmy kościół przyklasztorny, w którym przebywała św. siostra Faustyna Kowalska. Po osobistej modlitwie i ucałowaniu relikwii św. Faustyny przeszliśmy do sanktuarium. W jego dolnej części zorganizowana była wystawa zabytkowych szopek bożonarodzeniowych. Następnie jedna z sióstr zakonnych oprowadziła nas po sanktuarium, a w bocznej kaplicy opowiedziała o życiu św. siostry Faustyny. Po odmówieniu koronki do miłosierdzia Bożego udaliśmy się na wieżę widokową skąd można było podziwiać panoramę Krakowa. Stamtąd udaliśmy się na Wawel, gdzie zwiedziliśmy część zamku królewskiego, katedrę, grób św. Stanisława i z góry patrzyliśmy na wawelskiego smoka, który chyba miał grypę bo nie zionął ogniem.

 

 

    Czwartego dnia pojechaliśmy do Wadowic gdzie zwiedziliśmy dom rodzinny Ojca św. Jana Pawła II, w którym było wiele pamiątek po naszym ukochanym Papieżu. Byliśmy także w kościele parafialnym, w którym widzieliśmy chrzcielnicę, przy której Karol Wojtyła otrzymał chrzest.

 

 


 

    Dzień piąty to wizyta w kopalni soli w Wieliczce, gdzie wędrowaliśmy kilkaset metrów pod powierzchnią ziemi kopalnianymi korytarzami. Pan przewodnik oprowadzał nas po wielu szybach. Ogromne wrażenie zrobiła na nas kaplica św. Barbary wykonana z soli. Przy pomniku Jana Pawła II zaśpiewaliśmy „Barkę" i odmówiliśmy „Anioł Pański". Podziwialiśmy pracę górników, wysłuchaliśmy wielu ciekawych opowiadań z życia górniczego. Niektórzy mieli okazje rzeźbić w soli. W kopalni zjedliśmy również obfity obiad i z nowymi siłami powróciliśmy do Krakowa. Tam dzięki dobroci naszego kochanego ks. dziekana Bogusława, który ufundował nam bilety obejrzeliśmy w kinie film animowany „Madagaskar 2", który sprawił nam wiele radości. Tego samego dnia po kolacji zwiedzaliśmy budynek Seminarium a oprowadzał na dk. Marcin. Wieczorem uczestniczyliśmy w Mszy świętej dziękując Panu Bogu za dar wspólnego wyjazdu.

 

 
 

 

 

 

    W sobotę po śniadaniu odbywało się sprzątanie, pakowanie plecaków przed podróżą powrotną. Większość z nas wyjeżdżała z uczuciem radości i smutku. Radości z odpoczynku i udanego wyjazdu a smutku, że się już kończył. Po podróży pociągiem w Szklarskiej Porębie czekali na nas rodzice; witali nas z radością. I tak wróciliśmy do domu. 

    Szkoda, że ten wyjazd tak krótko trwał. Chętnie byśmy tam wrócili. Na szczęście pozostały PIĘKNE WSPOMNIENIA…

 

opr. Dominika Kudelska